
W minioną środę w miejscowości Niedźwiedź na drodze wojewódzkiej nr 534 dwaj mieszkańcy Lidzbarka przerwali skrajnie niebezpieczną jazdę kierowcy cysterny. 48-latek jechał tzw. wężykiem, uszkadzając znaki drogowe.
Do zdarzenia doszło przed godziną 17:00. Dwaj mieszkańcy Lidzbarka wracając z pracy, jechali z Wąbrzeźna w kierunku krajowej „piętnastki”. Przed nimi jechał samochód ciężarowy z cysterną. Uwagę mężczyzn zwróciły manewry wykonywane przez kierowcę ciężarówki, który co chwilę zjeżdżał na pobocze lub do osi jezdni. W pewnym momencie uderzył w jeden ze znaków drogowych i najechał na słupek hektometryczny.
Jadący za nim mężczyźni postanowili czym prędzej zatrzymać go, mając obawy, że kierowca zasłabł. Używając świateł drogowych i sygnału dźwiękowego spowodowali, że kierowca ciężarówki zjechał na zatokę przystanku w miejscowości Niedźwiedź. Kiedy jadący za cysterną świadkowie podbiegli do ciężarówki i otworzyli drzwi, jednoznacznie stwierdzili, że kierowca był kompletnie pijany!
– Wyczuwalna była silna woń alkoholu, mężczyzna bełkotał i miał wyraźne problemy z utrzymaniem równowagi kiedy wysiadł z samochodu. 48-letni mieszkaniec powiatu makowskiego w województwie mazowieckim namawiał świadków, żeby nie wzywali policji. Ci jednak natychmiast zabrali mu kluczyki i wezwali patrol. Funkcjonariusze ruchu drogowego, którzy przyjechali na miejsce, zbadali stan trzeźwości kierowcy. Mężczyzna miał w organizmie ponad 2,5 promila alkoholu – podaje KPP Wąbrzeźno.
Kierowca zmieniał co chwilę wersję co do czasu i ilości spożytego alkoholu, twierdząc nawet, że pił w oczekiwaniu na przyjazd policji! W związku z tym przewieziony został do szpitala, gdzie pobrano od niego próbki krwi, na podstawie których biegły jednoznacznie stwierdzi czas i stężenie alkoholu w jego organizmie. Policjanci zatrzymali mężczyźnie prawo jazdy, o jego dalszym losie zdecyduje sąd. Grozi mu do 2 lat więzienia i wysoka grzywna.
(ak), fot. ilustracyjne
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie