
W ubiegłym tygodniu na Dniu Kobiet, zorganizowanym przez KGW, spotkały się mieszkanki Pływaczewa
Zapewne nie wszyscy znają genezę Międzynarodowego Dnia Kobiet. 8 marca ma upamiętniać odbywający się w 1908 roku nowojorski strajk pracownic przemysłu odzieżowego przeciwko złym warunkom pracy. 10 lat później, 28 listopada 1918 roku, Polki uzyskały prawa wyborcze dekretem Tymczasowego Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego.
Wcześniej kobiety nie były postrzegane przez społeczeństwo jako pełnoprawne obywatelki. Uczyły się w domach, były zdane na łaskę ojców i mężów, żyły w toksycznych małżeństwach albo narażały się na społeczny lincz doprowadzając do rozwodu, który był jednoczesną zgodą na utratę kontaktu z własnymi dziećmi, gdyż prawa rodzicielskie posiadali jedynie mężczyźni. Po I wojnie światowej sytuacja żeńskiej części społeczeństwa miała diametralnie się zmienić, choć musiało minąć jeszcze sporo czasu zanim kobiety zaczęły wierzyć, że równouprawnienie kobiet i mężczyzn jest możliwe.
– Dzień kobiet kojarzy się wszystkim z goździkami i rajstopami, które dostawałyśmy w Polsce przed 1989 rokiem – wspominały pływaczewianki podczas uroczystego spotkania w wiejskiej świetlicy. – Rajstopy były wówczas rarytasem, wszystkie czekałyśmy na te najbardziej cenne – z prążkami. Oprócz tego mężczyźni kupowali nam czekolady. Właściwie w doborze prezentów nie za wiele się dziś zmieniło.
Tradycyjnie Dzień Kobiet został przygotowany przez Koło Gospodyń Wiejskich. Wszystkie obecne na sali panie – miejscowe aktywistki, członkinie koła, otrzymały od męskiej delegacji: Zenona Zarembskiego oraz Marcina Buchalskiego, czerwone róże zakupione dzięki funduszom z kółka rolniczego.
– W mediach wciąż niestety daje się słyszeć o nierównych płacach, a w programach publicystycznych i naukowych widzimy częściej sylwetki męskie niż kobiece – przyznały pływaczewianki. – Jednakże przez sto lat rzeczywistość kobiet zmieniła się o 180 stopni. Korzystamy z naszych praw każdego dnia, dowodem naszego zaangażowania może być działalność Iwony Kriger, która jest sołtysem naszej wsi. Choć mieszkamy na wsi, w której znaczna część społeczności trudni się rolnictwem, pracujemy i pracowałyśmy i jesteśmy aktywne społeczni, wraz z małżonkami prowadzimy gospodarstwa. Coraz więcej rzeczy na świecie zależy od nas – kobiet, z czego jesteśmy niezmiernie dumne.
Spotkanie stało się pretekstem do wspominania czasów młodości i snucia refleksji na temat sytuacji kobiet, zwłaszcza, że udział brały w nim reprezentantki różnych pokoleń, zarówno kobiety pracujące, jak i emerytki. Najstarsza uczestniczka wydarzenia miała 99 lat.
Tekst i fot.
Aleksandra Góralska
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie