
Po prawie roku pandemii mamy coraz więcej ozdrowieńców. Ich refleksje na temat swoich przejść związanych z zakażeniem mogą się przydać tym, których dopiero czeka walka o zdrowie. Dzięki takim relacjom, wiemy czego ewentualnie się spodziewać. Niestety nie są to optymistyczne relacje.
Z ośmiu rozmówców nikt nie chce podać imienia i nazwiska. Dopiero po wypowiedziach ozdrowieńców staje się jasne dlaczego. Pierwszy z rozmówców miał pecha, zarazić się koronawirusem w pierwszej fali pandemii, czyli na wiosnę 2020 roku. Tak relacjonuje czas swojej izolacji.
– Pomimo wielu chorób współistniejących i początkowego przerażenia przebieg choroby był stosunkowo łagodny. Parę dni złego samopoczucia, gorączkowania i wszystko wróciło do normy, poza traumą zafundowaną przez sąsiadów. W niewielkiej miejscowości wizyty policyjne z reguły 2 razy dziennie nie uszły uwadze najbliżej mieszkających, którzy z dnia na dzień stali się wrogami. Dostarczane przez rodzinę zakupy pod drzwi mieszkania musiałem przecież odebrać, by przeżyć. W takich chwilach słyszałem głośne uwagi moich wcześniej dobrych sąsiadów, że powinienem stąd zniknąć, bo stanowię zagrożenie dla nich wszystkich. Ostatecznie tylko wizyty policjantów stały się dla mnie symbolem, że poza rodziną jeszcze ktoś się o mnie troszczy. I muszę oddać im sprawiedliwość w sprawie tej troski, bo nie raz proponowali pomoc w zakupach, jeśli takiej bym nie miał – przyznaje nasz pierwszy rozmówca.
Następny przypadek, mimo że dużo młodszej osoby, był nie mniej dramatyczny. Jak sama mówi, wszyscy znajomi starali się dojść, dlaczego nie chodziła do pracy. – Wizyty policji potwierdziły podejrzenia sąsiadów bliższych i dalszych, którzy mniej lub bardziej głośno wyrażali swoją opinię, że siedliska zarazy należy potraktować ogniem, co całe zło wypali. Przez pewien czas, a w zasadzie cały okres izolacji i rodzinnej kwarantanny baliśmy się niespodziewanego pożaru naszego domu. Do tej pory zadaję sobie pytanie, co złego zrobiłam, żeby tak się bać o los mojej rodziny i swój własny. Przecież nie wymyśliłam tej pandemii, lecz padłam jej ofiarą – mówi rozżalona mieszkanka regionu.
W 3 tygodnie po ozdrowieniu (?) mamy relację kolejnej osoby. – Samopoczucie jest w miarę jak na okoliczności, jeśli nie brać pod uwagę ogólnego osłabienia, być może wynikającego ze straty 7 kilogramów wagi ciała. Nadal występuje brak snu i łaknienia. Podejrzewam, że to skutki uboczne przyjmowania silnych sterydów przeciwzapalnych. I tak jestem wdzięczna, że przeżyłam i to dzięki osoczu ozdrowieńców, które podano mi w szpitalu. Teraz już w domu sama robię sobie zastrzyki w brzuch na rozrzedzenie krwi, przeciwskrzepliwe. W szpitalu byłam przez 11 dni poddana tlenoterapii. Takie leżenie w łóżku spowodowało zanik częściowy mięśni i przy ogólnym osłabieniu nawet wejście po schodach jest nie lada wyzwaniem. Moja saturacja jest teraz na poziomie 98, a wcześniej spadła do 80 i gdyby nie szybka reakcja to za 3 dni nie można było by mnie uratować. O dziwo nie miałam utraty smaku i węchu. Za to najgorszym objawem zakażenia był jadłowstręt. Stąd taki ubytek masy ciała. Pierwsze objawy zakażenia covid-19 jakie zarejestrowałam to ból gardła i pleców oraz utrata apetytu. W szpitalu dostałam odżywcze kroplówki, a teraz w domu staram się w naturalny sposób dostarczyć organizmowi niezbędne składniki. Mam nadzieję, że będzie dobrze, ale wymaga to dużo czasu i cierpliwości – mówi rekonwalescentka po koronawirusie.
W kolejnych relacjach jest podobnie. Objawy porównywalne, a jednak bardzo różne. Niektórzy wysoko gorączkują przez dzień, czy dwa, ewentualnie mają kaszel, bóle mięśni i dość często utratę smaku i węchu. Długo trwa, zanim wszystko wróci do normy. Dla niektórych i 3 miesiące to za mało. Do pełnej regeneracji sił potrzebują nawet pół roku.
Do tego jeden z rozmówców poskarżył się, że jego organizm nie wytworzył prawie w ogóle antyciał, więc w każdej chwili może ulec ponownemu zakażeniu.
Wygląda na to, że żadne schematy nie działają. Każdy z zakażonych przechodzi chorobę inaczej. Są wspólne objawy, ale w różnorakim zestawieniu. Biorąc pod uwagę publikacje naukowców zajmujących się wtórnymi komplikacjami po przejściu zakażenia i zwracających uwagę na duży wpływ na układ neurologiczny z wyjątkowo nieciekawymi skutkami, warto nadal przestrzegać zasad sanitarnych w tym trudnym czasie zagrożenia zdrowia.
B. Walas, fot. ilustracyjne
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie