Reklama

Motocykliści z pomocą Polakom na Kresach

Gazeta CWA
12/04/2023 16:24

Ponad 800 kilometrów dzielących Wąbrzeźno i Obwód Lwowski. Taką odległość pokonali w tym roku wolontariusze-motocykliści, jadący z pomocą dla Polaków żyjących na Kresach Wschodnich. Oprócz tego, mieli jeszcze jeden ważny cel...

“Mogiłę Pradziada Ocal od Zapomnienia” to akcja Fundacji Studio Wschód wspierającej rodaków żyjących na terenach dawnej Polski. Akcja ma na celu ratowanie polskich cmentarzy za wschodnią granicą. Inicjatywa rozkwitła dzięki dolnośląskim działaczom samorządowym, tamtejszemu kuratorium oświaty i oddziałowi TVP we Wrocławiu. Spowodowane było to w głównej mierze, dużą ilością kresowych przesiedleńców żyjących na tych terenach, chcących zadbać o historię swoich rodzin, ale również całych Kresów Wschodnich. Pracy przy sprzątaniu i renowacji cmentarzy jest na tyle dużo, że do pomocy co jakiś czas dołączają inne fundacje i stowarzyszenia. Kilkanaście lat temu do przedsięwzięcia przyłączyło się Stowarzyszenie Międzynarodowy Motocyklowy Rajd Katyński, do którego od lat należy mieszkaniec Wąbrzeźna Andrzej Michewicz.

– Sprzątaliśmy kresowe nekropolie, między innymi w Kurniku Iwaniczańskim, Kołodnie, Berezowicy, Gwoźdźcu. Te cmentarze są z reguły bardzo zaniedbane, nierzadko zdewastowane i sprofanowane. Wśród tych mogił są też mogiły ofiar mordu wołyńskiego – wspomina motocyklista z Wąbrzeźna.

Pierwsze wyjazdy motocyklistów na ratowanie polskich nekropolii na kresach organizowali Michał Szeliga i Artur Pietraszek. Przez ostatnie kilka lat Andrzej Michewicz organizuje wyjazdy na sprzątanie cmentarzy na wschodzie. Ostatni raz, podczas takiego wyjazdu w 2021 roku, uczestnicy wyprawy zatrzymali się w Zbarażu, leżącym w Obwodzie Tarnopolskim. Było to miejsce nieprzypadkowe, ponieważ jedynie kilkanaście kilometrów na północ leży wieś Kołodno. Znajdujący się w tej miejscowości cmentarz jest miejscem spoczynku około pięciuset ofiar rzezi wołyńskiej. Podróż do Kołodna była ostatnim tego typu wyjazdem przed rozpoczęciem wojny na Ukrainie.

– Cały czas myślałem i szukałem jakiegoś pomysłu, żeby ta idea nie skończyła się, żebyśmy dalej jeździli. Założyłem sobie oczywiście, że jeśli w miejscu, do którego się udamy, będzie istniało niebezpieczeństwo związane z wojną, to nic z tego nie będzie. Szukałem jedynie czegoś blisko granicy – opowiada Andrzej Michewicz.

Nasz rozmówca czytając wydawany we Lwowie "Nowy Kurier Galicyjski”, trafił na artykuł o zapomnianym polskim cmentarzu w Woli Baranieckiej. To wszystko zgrało się ze wstępnym planem, zakładającym wyjazd do miejscowości niedaleko granicy, tak by w razie niebezpieczeństwa powrót do Polski był prosty i bezpieczny. Wspólnie do wyjazdu przygotowywał się także kolega Andrzeja, uczestnik “Rajdów Katyńskich”, Józef Stańczyk.

Aby nie jechać z pustymi rękami, poprzez Stowarzyszenie Międzynarodowego Rajdu Katyńskiego wąbrzeźnianin ogłosił zbiórkę dla Polaków mieszkających na wschodzie, a w szczególności polskich dzieci z Łanowic. We wspomnianej wsi znajduje się polska szkoła i polskie przedszkole. To właśnie dla uczniów tych placówek zbierane były pieniądze i dary rzeczowe. Udało się zebrać dużą ilość potrzebnych materiałów, a za zebrane pieniądze kupić pozostałe. 26 lutego samochodem zapakowanym po dach motocykliści wyruszyli na Ukrainę, do przedszkolaków i uczniów polskiej szkoły początkowej. Do dzieci trafiły między innymi przybory szkolne, słodycze, a ze względu na regularne braki w dostawach prądu, przekazane zostały im także latarki, tak by mogły uczyć się i odrabiać lekcje w lepszych warunkach niż dotychczas.

Zbiórkę wspomogły również siostry zakonne ze zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebniczek Maryi w Gdańsku. Zbiórka okazała się tak udana, że wszystkie dary, które zebrano, trafiły nie tylko do potrzebujących dzieci i pani Heleny, a jeszcze sporo zostało do rozdysponowania potrzebującym. Pozostałymi darami zajęły się zakonnice pod przewodnictwem siostry Elżbiety Ślemp ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi z Sambora. Część rzeczy takich jak powerbanki, ciepłe skarpety, śpiwory czy batony energetyczne za pośrednictwem Fundacji PAREA trafiły do żołnierzy na froncie.

Samym cmentarzem, czyli miejscem, które było kluczowe dla całej wyprawy, zajmuje się prawie osiemdziesięcioletnia pani Helena, która ze łzami w oczach witała Polaków. Na miejsce motocykliści udali się w towarzystwie Siostry Barbary z Sambora i pani Heleny. Cmentarz okazał się być rzeczywiście zaniedbany i zapomniany do tego stopnia, że przechodząc obok można by go pominąć, gdyby nie dwa krzyże wbite w ziemię, stojące po środku. Jeden z nich został przeniesiony z cerkwi przez Ukraińców. Na miejscu znajduje się tylko jedna mogiła, bardzo zniszczona, która w przeszłości została prawdopodobnie sprofanowana.

– Takim moim zamysłem jest, aby sprzątnąć i uporządkować ten cmentarz. Renowacja polegałaby na wycięciu drzew i krzewów, odnowieniu tej ostatniej mogiły, na ile się da. Być może uda się postawić jakiś trwały krzyż z nazwiskami osób pochowanych w tym miejscu, które pamięta pani Helena, bądź inni mieszkańcy Łanowic i Woli Baranieckiej – dodaje Michewicz.

Na zakończenie motocykliści dziękują wszystkim, którzy wsparli zbiórkę, jednocześnie oświadczają, że radość i uśmiech dzieci oraz łzy pani Heleny obligują do niesienia pomocy rodakom w ogarniętym wojną kraju.

(ak), fot. nadesłane

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wabrzezno-cwa.pl




Reklama
Wróć do