
W sobotę i niedzielę do Wąbrzeskiego Domu Kultury zjechali pszczelarze z niemal całego województwa.
Szkolenia pszczelarzy to już tradycja, a przedwiosenny okres to dobry czas na organizowanie ich. Dwudniowe szkolenie przygotowane przez toruński Regionalny Związek Pszczelarzy w WDK było kontynuacją doskonalenia przeprowadzonego tydzień wcześniej w Chełmży. Wśród tematów wykładu znalazły się m.in. następujące zagadnienia: pasieka korzystająca z obfitych ciągłych pożytków, zakładanie i powiększanie pasieki, tworzenie odkładów i zsypańców, nastrój rojowy i jego zwalczanie, przygotowanie rodzin pszczelich do zimy, pokarmy zimowe, zdrowotność pszczół, możliwości wykorzystania nowoczesnego sprzętu pasiecznego w pracy pszczelarza, czynniki mające wpływ na wielkość produkcji pasiecznej, gospodarka w ulach różnych typów. Dla uczestników kursu udział był bezpłatny, w jego ramach otrzymali również materiały szkoleniowe i certyfikat ukończenia szkolenia.
Często nie zdajemy sobie sprawy, jak ważną funkcję w ekosystemie pełnią pszczoły oraz inne owady zapylające. – Gdyby nie było pszczół, na świecie żyłoby o wiele więcej głodujących ludzi – podkreśla Tadeusz Dussa, prezes toruńskiego związku pszczelarzy. – A warto też dodać, że gdyby nie opieka człowieka, to pszczoły by nie przetrwały. Nie ma dzikich pszczół.
Od kilku lat można zauważyć coraz większe zainteresowanie pszczelarstwem wśród ludzi młodych. – Może to tylko moda, a może stały trend, który przełoży się na trwałe zajmowanie się tą dziedziną hodowli? – zastanawia się prezes Dussa. – Dzięki organizowanym szkoleniom propagujemy pszczelarstwo wśród młodego pokolenia. Nawet dzisiaj są osoby, które jeszcze nie należą do związku, a już chcą poszerzać swoją wiedzę na temat hodowli pszczół.
W Polsce ok. 80 proc. roślin kwiatowych jest zależnych od tzw. zapylaczy. Zapylaniem zajmują się przede wszystkim pszczoły. W regionie wąbrzeskim największe pożytki dla pszczół stanowią m.in. lipy i akacje. Podobnie jak w innych dziedzinach rolnictwa, także w pszczelarstwie istotną rolę odgrywa pogoda. Np. ubiegłoroczne susze niekorzystnie wpłynęły na produkcję miodu. Mimo statystycznie niskiego spożycia – w Polsce 30 dag miodu rocznie na osobę, dla porównania w Niemczech 1,5 kg – rodzimi pszczelarze nie zaspokajają potrzeb. – Można powiedzieć, że cały czas odbudowujemy pszczelarstwo. Mamy w Polsce ok. 1 mln rodzin pszczelich, a jedna rodzina to 40-50 tysięcy pszczół.
Najwięcej jest w województwach wschodnich, np. w lubelskim. Kujawsko- Pomorskie mieści się w średnich rejonach – mówi Tadeusz Dussa.
Warto wiedzieć, że spożycie miodu jest korzystne dla zdrowia. – Na przykład miód rzepakowy lub spadziowy jest zalecany przy chorobach układu krążenia, przy nadkwasocie – miód akacjowy, przy alergiach – lipowy, a przy problemach z prostatą – wrzosowy. Choć ten ostatni to „mercedes” wśród miodów, trudny do pozyskania, a nawet do wydobycia z plastrów – dodaje prezes Dussa. Szukając dobrego miodu najlepiej zwrócić się do lokalnych pszczelarzy. – To ważne np. dla alergików, ponieważ miód zawiera pyłki występujących w okolicy roślin i pomaga w uodpornieniu na alergie, jest więc naturalnym środkiem przeciwuczuleniowym – tłumaczy prezes. Poza tym miód dostępny w marketach nie zawsze jest najwyższej jakości, na przykład naszą uwagę powinien zwrócić stan skupienia tego produktu. Naturalnym procesem jest jego krystalizacja, więc miód w stanie płynnym może być po prostu przegrzany (warto o tym pamiętać szczególnie zimą). Przysłowiowa szklanka gorącego mleka z miodem serwowana przez nasze babcie także niekoniecznie będzie lekarstwem. – Miód powinien być dodawany do mleka, kawy, herbaty, wody tylko do temperatury 40-50 stopni C. Inaczej traci swoje lecznicze właściwości i pozostaje tylko słodzikiem do napoju – mówi prezes związku pszczelarzy.
Hodowcy apelują również do rolników, aby nie stosowali oprysków w okresie kwitnienia roślin. – Wtedy pszczoły są w locie i nawet jeśli bezpośrednio opryski im nie zaszkodzą, to zmieniają zapach. Wówczas pszczoła nie zostanie wpuszczona z powrotem do ula, a pozostając poza nim umiera – wyjaśnia Tadeusz Dussa. Pszczelarze prowadzą więc szeroką akcję informacyjną, wydają ulotki, rozmawiają z rolnikami. – Właściciele dużych upraw zdają sobie sprawę ze znaczenia pszczół, które mogą przyczynić się nawet do 30 proc. zwyżki plonów. Trudniej rozmawia się z właścicielami małych gospodarstw – wyjaśnia Dussa. Jednak prezes dostrzega też coraz większą świadomość wśród rolników i sadowników. – Dawniej to my prosiliśmy właścicieli sadów, aby zgodzili się udostępniać pożytki dla naszych pszczół. Obecnie coraz częściej sadownicy sami zwracają się do nas, aby w okresie kwitnienia stawiać tzw. wędrowne pasieki w sąsiedztwie ich upraw – mówi Tadeusz Dussa.
Miód może stanowić dodatek do wielu potraw, niekiedy bardzo niecodzienny. Prezes Dussa proponuje np. gotowane na twardo jajko, z którego należy usunąć żółtko i w jego miejscu umieścić łyżeczkę miodu. Przyswajalność białka z węglowodanami jest o wiele łatwiejsza.
Tekst i fot.
Krzysztof Zaniewski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie