
W przedostatnim meczu A-klasy sezonu 2015/2016 piłkarze Unii Wąbrzeźno pokonali w dramatycznych okolicznościach Pomorzanina Toruń 4:3 i przy sprzyjających wynikach ostatniej kolejki mogą wystąpić w barażu o awans do klasy okręgowej
Mecz z Pomorzaninem Toruń był spotkaniem z gatunku tych o „być albo nie być”. Tylko trzy punkty w starciu z mającym pewne utrzymanie oponentem z Torunia pozwalały Unitom podtrzymać nadzieję na wyprzedzenie Victorii Lisewo lub Wojownika Wabcz i tym samym zagwarantowanie sobie występu w barażowym starciu o awans do klasy okręgowej.
Podopieczni Roberta Kościelaka rozpoczęli sobotnią konfrontację w bardzo dobrym stylu. Już w 7. minucie rzut karny podyktowany za faul w obrębie szesnastki pewnie wykorzystał Paweł Mazurowski, wyprowadzając gospodarzy na jednobramkowe przodownictwo. Goście z Torunia nie zamierzali jednak oddawać meczu bez walki i kilka minut później wyrównali stan rywalizacji. Biało-niebiescy dłużej utrzymywali się przy piłce, co przekładało się również na liczbę bramkowych okazji – kwadrans przed końcem pierwszej odsłony gola na 2:1 strzelił Bartosz Rybszleger i wydawało się, że wąbrzeźnianie zdołają zejść do szatni z jedną bramką zaliczki. Niestety, nieporozumienie w defensywnych szeregach sprawiło, że Pomorzanin po raz drugi pokonał Michała Cyrklafa i do przerwy kujawsko-pomorskie ekipy dzieliły się punktową zdobyczą.
Po zmianie stron obraz widowiska nie zmienił się. Zaangażowanie MKS-u pozwoliło na zdominowanie środkowej strefy boiska, ale tym razem nie miało wpływu na kreowanie klarownych strzeleckich szans. Kiedy w 80. minucie toruńska jedenastka wyszła na prowadzenie (błąd ustawienia przy długim dośrodkowaniu), wydawało się, że Unia Wąbrzeźno może zapomnieć o jednej z dwóch czołowych lokat w tabeli. Odwrócenie losów rywalizacji z defensywnie usposobionym Pomorzaninem zdawało się być misją niemożliwą do wykonania.
Piłkarze Roberta Kościelaka udowodnili jednak po raz kolejny, że są ekipą walczącą do samego końca, teamem, który nie opuszcza głowy i do ostatniej chwili wierzy w pokonanie rywala. W 89. minucie arbiter odgwizdał drugi rzut karny dla gospodarzy, a przyjezdni długo nie mogli pogodzić się z takim obrotem spraw, głośno protestując i dyskutując zarówno z sędzią głównym, jak i z arbitrem liniowym. Do piłki ustawionej na wapnie podszedł ponownie kapitan Mazurowski, ale tym razem strzelił wprost w interweniującego bramkarza. Golkiper z Torunia tuż po obronie wykrzyczał jednak kilka niewybrednych słów w stronę sędziego, a ten zgodnie z przepisami podyktował rzut wolny pośredni z linii piątego metra. Tym razem popularny „Mazi” bez problemów posłał piłkę tuż pod poprzeczkę, doprowadzając do stanu 3:3. Kilkadziesiąt sekund później kapitan Unitów przerzucił piłkę na prawą stronę do ofensywnie podłączającego się Dariusza Kalinowskiego, a defensor biało-niebieskich wbiegł w „szesnastkę” i plasowanym strzałem w dalszy róg zapewnił MKS-owi zwycięstwo w niesamowitych okolicznościach.
Wygrana sprawiła, że Unia Wąbrzeźno wciąż ma cień szansy na powrót do klasy okręgowej. By tak się stało, w ostatniej kolejce A-klasy porażki musiałby doznać Wojownik Wabcz (podejmuje na własnym obiekcie piąty Cyklon Kończewice) bądź też Victoria Lisewo (gra z siódmym Kasztelanem Papowo Biskupie). Patrząc na ostatnie rezultaty tych drużyn, o takowy obrót sprawy będzie jednak niezmiernie ciężko, ale dopóki piłka w grze...
Tekst i fot.
Kamil Lewandowicz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie