
Gmina Płużnica kontynuowała tradycje konne podczas dorocznego Dnia Konia. Niestety, hodowców tych zwierząt ubywa
Na sobotniej imprezie zaprezentowało się mniej hodowców i koni niż w latach minionych. Ci, którzy wzięli udział w obchodach Dnia Konia na stadionie w Płużnicy przyjechali m.in. z Grudziądza, Świecia, Jabłonowa i Wąbrzeźna. Dominowały rasy zimnokrwiste. Nie zabrakło kucyków i koni wielkopolskich.
– Hodowanie konia kosztuje. Starzy hodowcy umierają, młodym się nie chce pracować przy tych zwierzętach – stwierdza Czesław Dudzik ze Stowarzyszenia Hodowców i Miłośników Koni w Gminie Płużnica, które zorganizowało imprezę.
W latach 60. i 70. w gospodarstwach powyżej 10 ha były dwa konie, a powyżej 15 ha – trzy, cztery. W Stacji Hodowli Roślin w Orłowie pracowało 40 koni ornych.
– Hodowcy rezygnują, bo hodowla niesie ze sobą za duże koszty. Zdarza się, że dokładam do niej – mówi Adam Przybyło z Myśliwca, który hoduje rasy zimnokrwiste i ciepłokrwiste. – Najprzyjemniejsza jest praca z koniem, żeby nie zapomniał, czego się nauczył. Jeździec z koniem musi być jednością.
Martyna Józwowska i Kinga Simson prowadzą rekreację i naukę jazdy koło Grudziądza. – Jazda konna usprawnia mięśnie i relaksuje. Koń jest takim rehabilitantem. Do tego dochodzi kontakt ze zwierzęciem i z naturą, co na każdego ma dobry wpływ – zachwalają.
Mieszkańcy mogli podziwiać konie i zaprzęgi podczas przejazdu przez wieś oraz rozegrania konkurencji – skoków wzwyż, slalomu bryczek i slalomu w siodle na czas.
Imprezę zwieńczyła zabawa taneczna przy muzyce zespołu Skica z Dębowej Łąki.
Tekst i fot. (pg)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie