Reklama

Centrum Powiadamiania Ratunkowego zawodzi?

Gazeta CWA
31/01/2017 10:31

20 grudnia ub.r. powiat wąbrzeski został włączony do Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Toruniu. Mimo zapewnień prezesa szpitala, że system będzie funkcjonował dobrze, jednak zawodzi. Bez pomocy została starsza kobieta, która później trafiła do szpitala. Personel szpitala odmówił podania zastrzyków 5-miesięcznemu dziecku za co teraz przeprasza

O zmianach w systemie ratownictwa i włączeniu naszego powiatu do wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Toruniu pisaliśmy w numerze 404 CWA. Wówczas Tomasz Ławrynowicz, prezes Nowego Szpitala w Wąbrzeźnie zapewniał, że wszystko przebiega bez zakłóceń. Chyba jednak nie do końca, bo do redakcji zaczęły napływać sygnały o braku reakcji dyspozytora w Toruniu i niewysyłaniu karetek. 

– Dwukrotnie wzywałem karetkę do chorej mamy dwukrotnie – Mirosław Polkowski. – Stan jej się pogarszał, miała krwotok z nosa, przyspieszone bicie serca. Jestem strażakiem więc wiem, kiedy pomoc medyczna jest niezbędna. Pogotowie jednak nie chciało przyjechać, stwierdzili, że taki stan nie nadaje się do interwencji. Zrobiłem zimny okład, który jednak nie pomógł. Zawiozłem więc mamę sam do lekarza, mimo że mocno krwawiła. Lekarz próbował zaradzić, jednak nie powstrzymał krwotoku. Zdecydowałem się zawieźć mamę do szpitala w Grudziądzu. Tam powiedzieli, że to był stan zagrożenia życia. Wysokie ciśnienie, które miała, mogło doprowadzić nawet do udaru. Mama trafiła do szpitala, a ja jestem mocno rozczarowany. O zdenerwowaniu nie wspomnę. Przecież tu chodzi o ludzkie życie. Nie wzywałbym niepotrzebnie karetki. Podkreślam: jestem strażakiem i wiem, kiedy pomoc jest niezbędna.

Zwróciliśmy się do rzecznika prasowego szpitala o wyjaśnienia, ponieważ karetki pomimo włączenia do wojewódzkiego CPR wyjeżdżają z Wąbrzeźna i ludzie oskarżają szpital.

– Szpital w Wąbrzeźnie nie ma wpływu na to, do jakiego wezwania jedzie karetka, a do jakiego nie jedzie – odpowiada rzecznik prasowy Grupy Nowy Szpital Marta Pióro. – 20 grudnia ub. r. zmieniły się zasady funkcjonowania systemu ratownictwa medycznego. Dyspozytornie, które były do tej pory w szpitalach, zostały przeniesione do Centrali Powiadamiania Ratunkowego, która dla powiatu wąbrzeskiego znajduje się w Toruniu. W całym województwie kujawsko-pomorskim działają dwie dyspozytornie. 
Dyspozytor w Toruniu przyjmuje zgłoszenie i decyduje o wysłaniu karetki. System scentralizowanych dyspozytorni docelowo będzie działał w całej Polsce. Już teraz jest m.in. w województwie małopolskim i zachodniopomorskim. 
W tej sprawie zwróciliśmy się z pytaniami do samej centrali. Na odpowiedź czekamy. I przypominamy wypowiedź prezesa szpitala z poprzedniego artykułu.

– Dyspozytorzy przeszli specjalistyczne szkolenie, poza tym podczas przyjmowania zgłoszeń stosują specjalny algorytm wypytywania zgłaszającego, w jakim konkretne miejscu potrzebna jest pomoc. Wszystko po to, aby uniknąć pomyłki – podkreślał prezes wówczas Tomasz Ławrynowicz. – Choć rzeczywiście bardzo ważne jest, aby osoba, która wzywa karetkę pogotowia, podała wystarczająco dużo informacji o rodzaju zagrożenia i miejscu, gdzie potrzebna jest pomoc.

Widać trzeba to robić jeszcze bardziej profesjonalnie i dosadnie, niż przeszkolony w pierwszej pomocy strażak.

Inna sytuacja, ale również przykra spotkała Monikę Trzcińską z Zaskocza, mamę 5-miesięcznej Elizy.

– Córka mocno gorączkowała, niezbędne było podawanie zastrzyków – relacjonuje pani Marta. – W piątek rano przyjechałam do szpitala, jednak odmówiono wykonania iniekcji. Usłyszałam też, że nie mam co liczyć na pomoc w weekend. Byłam strasznie zdenerwowana, do dziś nie mogę ochłonąć. Przecież ja wynajęłam kierowcę i specjalnie jechałam do szpitala z gorączkującym maleństwem, a tu takie coś. Dlaczego od razu nie poinformowano mnie, że takiego świadczenia nie otrzymam? W efekcie końcowym wynajęłam za 160 zł doświadczoną pielęgniarkę. Gdybym od razu wiedziała, że spotka mnie taka odmowa, nie wiozłabym chorego dziecka w mróz samochodem. To przecież nieludzkie potraktowanie.

Co na to szpital? Odpowiada i przeprasza.

– Przykro nam z powodu sytuacji, która spotkała panią Monikę – odpowiada rzecznik szpitala. – Naszym zdaniem pani Monika powinna otrzymać dokładne wyjaśnienia, z czego wynikają wątpliwości związane z podaniem leku i pomoc, np. przy zmianie zlecenia na inny lek. Za kłopoty, jakie miała pani Monika z tego powodu chcielibyśmy przeprosić. Skontaktujemy się z nią, żeby wyjaśnić tę sytuację.

Celina Nałęcz
fot. internet

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wabrzezno-cwa.pl




Reklama
Wróć do