Reklama

Wyjątkowy 100-latek

Gazeta CWA
05/05/2021 10:58

Adresat typowych urodzinowych życzeń oczekuje w dniu setnego jubileuszu raczej modyfikacji okazjonalnych powinszowań.

Pan Kazimierz Lewalski, bo o nim mowa, był bohaterem wywiadu sprzed kilkunastu miesięcy, publikowanego na naszych łamach, w którym między innymi dowiedziono, że osoby starsze niekoniecznie podlegają wykluczeniu cyfrowemu, a wręcz przeciwnie, można się wiele od nich w tym zakresie nauczyć. I właśnie przykładem doskonałego radzenia sobie z technologicznymi nowinkami był dostojny jubilat. A co mówią na jego temat najbliżsi?

Syn Ryszard:

– Mój ojciec to przede wszystkim opieka, taka prawdziwa, męska – silna i delikatna ręka, czyli tarcza chroniąca mnie przed błędami nie do naprawienia. Przekazał mi swoją siłę, nauczył myślenia, oddał wszystko kosztem siebie, by nauczyć mnie jak żyć. Daje mi przykład jak nie wstydzić się swojej wiary i rozmawiać z Bogiem. Mój Tato to najpokorniejszy człowiek jakiego znam. Pokazał, że każdy człowiek ma historię, której trzeba wysłuchać. W młodości bardzo dużo czytał, a były to najróżniejsze książki oraz opracowania i to jeszcze w blasku lampy naftowej. Nie zawsze w domu, czasami miało to miejsce w kurniku, do późnych godzin, by nie przeszkadzać domownikom w wypoczynku nocnym. Razem też słuchaliśmy radia Wolna Europa. Tata zawsze komentował wydarzenia podawane na antenie i wspólnie z dziadkiem uczył prawdziwej historii. A tę najnowszą obaj znali z autopsji, ponieważ dziadek jako ochotnik brał udział w bitwie warszawskiej, a ojciec wojnę spędził w Wąbrzeźnie, na służbie u niemieckiego urzędnika wojskowego. W tamtym czasie właśnie nauczył się języka niemieckiego i poznał różne postawy wąbrzeźnian tamtych ponurych czasów. Nigdzie indziej nie spotkałem się z taką prostotą i wolnością w służbie, bez narzekania i walki o swój czas i wygodę, niż w postawie mojego ojca. Dlatego to właśnie On wzbudza we mnie najwyższy szacunek. Rozmawiając z Nim, zawsze mam poczucie dialogu z kimś niezmiernie ważnym i to co mówi, ma ogromne znaczenie. No i to jak słucha – tylko On potrafi to robić z taką uwagą i zaangażowaniem, których trudno szukać gdziekolwiek indziej. Od zawsze jest dla mnie najważniejszym punktem odniesienia – puentuje Ryszard Lewalski.

Najstarszy syn jubilata, Zbigniew przyleciał na świętowanie okrągłej rocznicy urodzin ojca z USA i twierdzi:

– Nie mogłem tu nie być. Pomimo pandemii i różnych związanych z tym utrudnień musiałem stanąć na wysokości zadania. Zdążyłem się zaszczepić, żeby nikogo nie narażać na zakażenie, a i samemu się zabezpieczyć. W ten szczególny dzień byłem w domu rodzinnym z wizytą u ojca, by okazać mu szacunek i synowską miłość.

Rzeczywiście, rodzinny dom to gospodarstwo kupione przez rodziców jubilata w 1937 roku i od tego czasu stało się miejscem zamieszkania jego samego jak i rodziny, którą założył.

Synowa Mirosława tak wypowiada się o teściu:

– Jego życie to praca, funkcjonowanie w zgodzie z naturą i bezkonfliktowość w relacjach międzyludzkich. Po śmierci żony Tata zdał sobie sprawę z konieczności codziennego ruchu. Wcześniej miał go w nadmiarze ze względu na ilość gospodarskich obowiązków. Obecnie jest to kwestia dobrowolnego wyboru. Jednak zdrowe myślenie teścia powoduje, że codziennie odbywa całkiem długie spacery, o ile tylko pogoda na to pozwoli. Do 95. roku życia prowadził samochód, podwożąc swoją żonę do lekarza, czy na zakupy. Ogólnie mówiąc to prawy, szlachetny, bezkonfliktowy człowiek żyjący w związku z tradycją i Bogiem.

Żona wnuka Pawła, Judyta wyraża podziw dla wszechstronności i otwartości umysłu, teraz także już jej dziadka i określa go jako ciepłego i serdecznego człowieka.

Wnuk Tomasz rozdziela swoje wrażenia na te z dzieciństwa i obecne:

– Dawniej dziadek był bardzo energiczny i wszystkim zarządzał. Jeśli coś nie było po jego myśli to się denerwował. Teraz to człowiek spokojny, zajmujący się przede wszystkim serfowaniem w internecie i dbający o dostęp do jak najszybszego łącza.

11-letni prawnuk Jakub tak opiniuje pradziadka: – Jest fajny, miły, delikatny i zabawny. Można z nim porozmawiać do rzeczy na każdy temat.

Sam jubilat Kazimierz Lewalski był zaskoczony rozmachem uroczystości, wizytą burmistrza Tomasza Zygnarowskiego, czy listem od prezesa Rady Ministrów Mateusza Morawieckiego. W rozmowie telefonicznej jubilat odnosi się do ostatnich wydarzeń.

– To wszystko ślicznie wyglądało. Wokół życzliwość wszystkich zgromadzonych ludzi. Moja recepta i rada dla innych to nie rezygnować z tego, co się w życiu robiło i o czym się marzyło – mówi Pan Kazimierz.

Rozmowa telefoniczna była wtórną do życzeń i pytań wysłanych za pośrednictwem Facebooka. W trakcie tejże rozmowy okazało się, że Pan Kazimierz zrezygnował z zaglądania na portal społecznościowy, gdyż było tego za dużo.

Nic dodać, nic ująć – nawet Pan Kazimierz ma swoje granice wytrzymałości. To, że śmiga po internecie jak mało kto, nie znaczy, że jest w stanie odpowiadać wszystkim, którzy z okazji okrągłego jubileuszu chcą się skomunikować i złożyć życzenia.

Pozostaje tylko dodać, że z okazji wizyty u Kazimierza Lewalskiego burmistrz Tomasz Zygnarowski po złożeniu okazjonalnych życzeń określił jubilata jako on-line. Jest to niekwestionowany komplement, który chcieliby usłyszeć wszyscy i nie koniecznie z okazji 100-letniej rocznicy urodzin. Nigdy nie jest za późno, by się rozwijać. I jeżeli ktoś twierdzi, że ma za dużo lat i wszystko to co nowoczesne go przerasta, pozostaje odnieść się do Pana Kazimierza, obchodzącego jubileusz setnych urodzin, a duchem pozostającego młodym i ciągle ciekawym świata.

B. Walas, fot. nadesłane

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wabrzezno-cwa.pl




Reklama
Wróć do