Reklama

Urlop w kraju, czy za granicą? [zdjęcia]

Gazeta CWA
17/10/2024 10:04

Minęły wakacje, więc zebraliśmy informacje od mieszkańców z całego powiatu czy rzeczywiście warto więcej zapłacić za luksus i nowe miejsca egzotyczne, czy pobyt w Polsce może być podobnie atrakcyjny. Zdania są podzielone

Pierwszy z naszych rozmówców nie kryje rozczarowania z pobytu w Stegnie: – Oferta pola caravaningowego wydawała się bardzo sensowna, ale już o godzinie 22.00 pierwszego dnia pobytu stwierdziliśmy z żoną, że niekoniecznie dobrze wybraliśmy miejsce pobytu. Umówiliśmy się na spotkanie w wybranym miejscu ze znajomymi. Spotkaliśmy się i chcieliśmy pogadać, ale mimo ściszonych głosów odebraliśmy upomnienie od właścicieli miejsca, że pora spać. No, można i tak, ale są wakacje i nikt z turystów nie zgłasza żadnych zastrzeżeń, bo jest w zasadzie w najbliższej okolicy dość pusto. Uznaliśmy, że nadgorliwość właścicieli pola wynika z braku doświadczenia i następnego dnia przenieśliśmy się na inne – bardziej przyjazne płacącym za postój.

 

Młody ojciec wspomina: – Jak to zwykle bywa w czasie wakacji, cały dzień był wypełniony atrakcjami dla naszych dzieci. W związku z tym posiłki jedliśmy w pobliskich restauracjach. Nie należę do osób liczących każdy grosz, ale obiad składający się z ryby, frytek, surówki i napoju za prawie 150 zł od osoby to nawet dla mnie lekka przesada. Wyżywienie nad polskim morzem jest po prostu bardzo drogie. Niedawno byłem z synem w Niemczech (Monachium i okolice) oraz w Berlinie. Płaciłem w euro i w przeliczeniu na tamte pobyty wychodzi, że na polskim wybrzeżu jest znacznie drożej. Jedyny wniosek na przyszłość, zwłaszcza odnośnie wycieczki do Monachium jest taki, że zamiast jechać samochodem, lepiej skorzystać z linii lotniczych, bo szybciej, ekologiczniej i w ostatecznym rozrachunku – dużo taniej.

 

– Byłam we Włoszech po raz kolejny, ale po raz pierwszy nie z biurem podróży – mówi mieszkanka podwąbrzeskiej wsi. – W zasadzie nie potrafię znaleźć różnicy poza wyborem miejsc wartych zwiedzenia. Członek rodziny zorientowany najbardziej turystycznie wybrał nam ciekawą trasę. Wszystko było w porządku. Drożej czy taniej niż w kraju – nie mam pojęcia. Za chwilę wyjadę nad polskie morze, więc będzie okazja porównać te dwa różne wyjazdy, chociaż to już po sezonie, więc raczej nie wchodzi w grę.

 

Rodzina spędzająca tydzień na Węgrzech postanowiła spontanicznie pojechać do Rumunii i poznać ten mało znany kraj. Prowodyr tej niezaplanowanej wycieczki – ojciec rodziny i kierowca zarazem informuje:

 

– Bardzo dobrze się stało, że namówiłem żonę i dorastające dzieci na tę szczególną wyprawę. Stereotypy o Rumunii i jej mieszkańcach są zupełnie bezpodstawne. To cudowny kraj i ludzie wyjątkowo gościnni, i uczciwi. Ich zabytki oryginalne od setek lat przyprawiają o ból głowy. Najbardziej zaskakujące są tabliczki nagminnie występujące z informacją o zabytkach ujętych przez UNESCO. Jeszcze bardziej zadziwiające były w Transywalni informacje na budynkach, że tu urodził się Dracula. Tylko jeden napis na domu zaprzeczał temu faktowi. Być może marketing turystyczny w tym szczególnym przypadku działał lepiej niż w pozostałych, starających się o wspólne korzenie z legendarnym wampirem. Dobrze, że pojechaliśmy do Rumunii, bo nasza mentalność uległa totalnej metamorfozie. Cudowna gościnność, podobne w smaku wytwory lokalnej gastronomii i ceny nie wyższe niż w kraju. Czego chcieć więcej, gdy oryginalne sprzed 300 lub więcej lat zabytki są w zasięgu ręki. Cudowny czas za niewielkie pieniądze i do tego wyjątkowo odkrywczy oraz zmieniający stereotyp myślenia. Rumuni, Romowie, Cyganie stworzyli tak cudowny klimat w trakcie naszego pobytu w dawnym Siedmiogrodzie, że na pewno wrócimy tam jeszcze raz na dłużej, bo warto. Poza tym ilość knajp wegetariańskich i aut elektrycznych zmusiła mnie do rewizji własnego oglądu świata. Miło było myśleć, że jako Polacy jesteśmy światowi i w czubie cywilizacji, zwłaszcza po 1989 roku. A tu zaś niespodzianka, bo dobre narodowe samopoczucie musiało poddać się rewizji. Jedyne w czym mogłem podbudować swoje własne samopoczucie to fakt, że na naszych granicach nie ma takiego sprawdzania i kontroli jak na przejściu pomiędzy Węgrami i Rumunią. Przynajmniej w tym aspekcie odnotowywanym przez turystów jesteśmy bardziej światowi – mówi mężczyzna.

 

Natomiast autochtonka dumna z pobytu latem w swoim miejscu zamieszkania wypowiada się: – Po co jeździć gdziekolwiek, kiedy wszystkie naturalne atrakcje są na miejscu. Urlopowy czas spędziłam razem ze swoją rodziną nad Jeziorem Zamkowym. Oferta wypożyczenia kajaków, rowerów wodnych i mniej mi znanych urządzeń pływających w pełni nas zadowalała. Wszyscy tak mieli, chociaż w zakresie oferowanej na plaży gastronomii można by zadbać o większą wszechstronność. Konkurencja zawsze dobrze robi dla klientów, więc mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie większa możliwość wyboru. Z zupełnie innych źródeł informacji dowiedziałam się, że chętni do świadczenia takich usług wymiękli ze względu na obowiązujące opłaty za działalność na plaży. Nie wiem jak jest naprawdę, bo każdy mówi co bardziej mu pasuje. Jednak wolałabym mieć możliwość kupienia kawy, lodów, popcornu czy innych przekąsek z więcej niż tylko jednego punktu, do którego bywają zbyt długie kolejki. Klimatyczna muzyka też by nie zaszkodziła, bo jak wiadomo to ona właśnie łagodzi obyczaje. Plaża jest cudna, długa i z rewelacyjnym piaskiem. Mimo to są miejsca, w których zmieściliby się usługodawcy pożądani przez wypoczywających nad naszym jeziorem. Mam nadzieję, że moje wynurzenia nie są na wyrost i można znaleźć rozwiązanie tego problemu, który spełni oczekiwania tubylców i ich gości latem. I żeby było jasne, nie jestem żadną bizneswomen i nie znam się na prawach rynku gospodarczego. Za to chodzę na miejscowy targ i wiem, że wystawiający do sprzedaży swoje produkty usługodawcy płacą chyba z nazwy „placowe”, oferują pełen wachlarz potrzebnych każdemu mieszkańcowi miasta produktów w przystępnych cenach. Być może i na plaży mogłoby być czasowe punkty gastronomiczne działające w zależności od pogody i frekwencji plażowiczów? – pyta wąbrzeźnianka.

 

Wspomnienia ostatniego lata są różne i trudno jednoznacznie ocenić, gdzie lepiej wypoczywać. Każdy sam musi to zrobić według własnego gustu i możliwości.

 

B. Walas

Fot. nadesłane

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wabrzezno-cwa.pl




Reklama
Wróć do