
Karol Laser znany jako „Dj Lazero”, zakochany w muzyce od dzieciństwa, jest obecnie menedżerem i DJ-em Bunny Club w Wąbrzeźnie. Na skutek pandemii i zakazów organizacji imprez ma więcej wolnego czasu i zgodził się przybliżyć charakter swojej pracy.
– Wszyscy spotkaliśmy DJ-ów podczas pracy w dyskotekach, czy na różnych imprezach okolicznościowych. Ogólnie wydaje się, że to wyjątkowo przyjemna i satysfakcjonująca praca. Czy rzeczywiście tak jest?
– W dużej mierze to prawda, ale należy dodać, że jest też bardzo wymagająca i czasochłonna. Do każdej imprezy należy się właściwie przygotować. W przypadku imprez okolicznościowych najpierw trzeba zebrać informacje o preferowanych gustach muzycznych i przedziale wiekowym gości, a nawet składzie uczestników imprezy ze względu na płeć. Te wszystkie czynniki determinują sukces w postaci dobrej zabawy. Mając te dane, przygotowuję kilka wariantów składanek muzycznych i różne scenariusze przebiegu imprezy. Jeżeli chodzi o działalność w klubie to obowiązuje również nieustanna selekcja muzyczna, a wiąże się to z nieprzespanymi nocami w poszukiwaniu nowych utworów czy tworzeniu swoich wersji utworu. Podczas imprezy wraz z zaproszonymi gośćmi/artystami staramy się utrzymywać wysoki poziom muzyczny, tak aby każdy znalazł coś dobrego dla siebie, zarówno starsi jak i młodsi.
– To sporo czasu i wysiłku. Przed każdą imprezą przygotowuje się Pan tak wszechstronnie?
– Jeśli zabawa ma być dobra, a cała impreza udana i dobrze wspominania, to nie ma innego wyjścia. Dopiero w trakcie imprezy widać jak ludzie reagują na propozycje muzyczne. Podczas imprez okolicznościowych, niekiedy na początku trzeba ludzi rozruszać, wyciągnąć na parkiet, więc prowadzi się konkursy, które też trzeba w elastyczny sposób dostosować do gości. Czasami wystarczy puścić „Kaczuchy” lub zorganizować pociąg, ale nie zawsze przynosi to oczekiwany efekt. W przypadku imprez klubowych zazwyczaj trzeba na początku wyczuć publikę i puścić odpowiedni utwór dobrany do gustów muzycznych gości. Jeżeli złapiemy pierwszych odważnych na parkiecie to wtedy już do końca imprezy trzeba tę obecność utrzymać i wiedzieć jak dobierać repertuar i odpowiednio go miksować. Jednym z głównych utrudnień w naszej pracy jest „koncert życzeń”… Nie tyle na imprezach okolicznościowych, bo akurat tam nie stanowi to większego problemu ze względu na przerwy w blokach muzycznych, lecz w klubie przy nieustannym miksowaniu muzyki ciężko jest czasami wyszukać utwór, który zazwyczaj nie pasuje do repertuaru danej imprezy.
– W jaki sposób stał się Pan DJ-em?
– Zawsze interesowałem się muzyką. Gram na kilku instrumentach, a pierwszą dyskotekę poprowadziłem w szkole, będąc w szóstej klasie. Chyba wtedy złapałem bakcyla tego zawodu. Profesjonalnie jestem DJ-em od 2014 roku. Największa imprezą, którą poprowadziłem, miała miejsce w 2018 roku na Dniach Lidzbarka i wzięło w niej udział około 10 tysięcy osób. Było to po koncercie zespołu Kombi. Obecnie jestem Dj-em rezydentem oraz managerem w klubie Bunny. Właśnie w tym miejscu rozwinąłem swoje skrzydła muzyczne. Miałem okazję dzielić scenę z takimi gwiazdami jak: Marc van Linden (Niemcy), Komodo, C-Bool, Drenchill (Portugalia), Cleo, Stachursky, Benassi Bross (Włochy), Dj Alex i z wieloma innymi polskimi oraz zagranicznymi artystami. Bunny Club stał się moim drugim domem i jedynym takim miejscem rozrywkowym w Wąbrzeźnie. Fakt, że o wypoczynku w weekendy mogłem zapomnieć, ale dla pasji i spełniania marzeń warto! W zasadzie od początku zagrożenia wirusowego, jako jedne z nielicznych branż wszystkie kluby nocne są zamknięte, a taka sytuacja odbija się nie tylko na nas artystach, ale także na pracownikach technicznych, ochrony, obsłudze barmańskiej i kelnerskiej, managerach, taksówkarzach i wielu wielu innych powiązanych branżach. Trudno to zrozumieć, gdy w każdym supermarkecie widuje się ilości ludzi porównywalne do liczby uczestników koncertu czy imprezy.
– Wszyscy chętnie się bawią, gdy Pan prowadzi imprezę, a czy ktoś zapewnił Panu przetrwanie czasu zamknięcia lokalu?
– Pomoc z tarczy antykryzysowej obowiązywała przez pierwsze 3 miesiące pandemii. Teraz nikt nie pamięta o ludziach kultury i rozrywki. Łudzę się, że stanie się cud i na wiosnę wrócimy do pełnej działalności. Przecież wrażenia artystyczne, rozrywkowe jako potrzeby wyższego rzędu też muszą być zaspokojone. Wiemy co dzieje się ze sfrustrowanymi ludźmi. Depresje, nerwice i złe samopoczucie są teraz na porządku dziennym. Wyjście na koncert lub parę godzin tańca w klubie pozwala odreagować stres i wypocząć w aktywny sposób. Licząc na pozytywną zmianę sytuacji, nieustannie negocjuję terminy odwołanych koncertów. Mogę zapewnić, że po ponownym otwarciu klubu oferta wydarzeń i zaproszonych gwiazd będzie bardzo bogata i wszystkim przypadnie do gustu.
Pozostaje tylko podzielić nadzieję na szybki powrót do normalności.
Z Karolem Laserem rozmawiała B. Walas fot. nadesłane
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie