
Radosna atmosfera, dobre jedzenie, rekreacja i zabawa oraz sympatyczni ludzie – to główne wrażenia z pikniku na początek jesieni.
Stanisławki, urokliwa wieś, do której można dojechać z kierunku Jarantowic krętą i lekko pagórkowatą szosą wśród pól uprawnych już w większości po zbiorach. Można podziwiać sielski krajobraz, bo trzeba jechać wolno, gdyż ciągle łatana nawierzchnia drogi powiatowej wymusza takie tempo jazdy. Nikogo nie trzeba pytać o miejsce pikniku, gdyż ilość zaparkowanych samochodów jest jednoznacznym wskazaniem.
Na placu zabaw sporo dzieci i młodzieży. Tuż obok grill i ognisko oraz stoły z ławami dla uczestników imprezy. Większość dorosłych jest zajęta przygotowywaniem posiłków dla mieszkańców Stanisławek i Pólka, dwóch sąsiadujących ze sobą miejscowości, chociaż przynależących administracyjnie do różnych gmin – Ryńska i Płużnicy.
W rozmowie z sołtysem Stanisławek Jerzym Osińskim dowiadujemy się, że: – Piknik organizujemy wspólnie z sołtysem Pólka Dariuszem Czaplickim i odbywa się to tutaj, bo mamy świetlicę i boisko, czego tam nie ma. Celem imprezy jest integracja mieszkańców obydwu miejscowości, wspólne spędzenie czasu, by lepiej się poznać. W programie przewidzieliśmy różne gry i zabawy łącznie z przeciąganiem liny, wspólne śpiewy przy gitarze, tańce i oczywiście posiłek na świeżym powietrzu ze zróżnicowanym menu dostosowanym do gustów dzieci oraz dorosłych.
Rzeczywiście wybór jest duży. W jednym miejscu panie serwują pyszną grochówkę, w drugim grillowane mięso, kaszankę, kiełbaski i ziemniaki z ogniska. Na szwedzkim stole są do dyspozycji biesiadników różne rodzaje surówek. Na stołach rozstawiono talerze z ciastami. Obok termosy z kawą i herbatą. Nawet pogoda nie odmówiła współpracy. Ciepło, słonecznie i prawie bezwietrznie to warunki wręcz wymarzone na pożegnanie lata.
Przed oficjalnym otwarciem imprezy zauważamy sołtysa Pólka, który dokłada polan do ogniska. Gołym okiem widać, że współpraca układa się bardzo dobrze.
Po krótkim przywitaniu gości, podaniu programu pikniku i zaproszeniu do korzystania z poczęstunku oraz podziękowaniu sponsorom, sołtys Jerzy Osiński obdarowuje każdą rodzinę okolicznościowym prezentem, jak mówi na pamiątkę tej imprezy.
W międzyczasie rozmawiamy z mieszkańcami Stanisławek na temat pobliskiej fermy wiatraków. Informują, że chociaż są tak blisko to stoją na terenie gminy Radzyń Chełmiński. Wiedzą, że ich lokalizacja powodowała kontrowersje w swoim czasie. Zapytani, czy w jakikolwiek sposób te urządzenia im przeszkadzają, zgodnie twierdzą, że tylko podczas silnego wiatru słychać jakby gwizd, ale to nie stanowi dla nikogo żadnego problemu.
I ta bezkonfliktowość widoczna jest na każdym kroku. Potwierdza to również nowa mieszkanka Stanisławek. Niedawno przeprowadziła się tutaj z Wronia i spotkała się z bardzo życzliwym przyjęciem. Dodaje, że społeczność Stanisławek jest wyjątkowa, otwarta i pozytywnie nastawiona do wszystkich. Do tej pory jest pod wrażeniem, jak miło przyjęto ją w tej miejscowości.
Chciałoby się dodać, że taka powinna być norma. Opisane zachowania nie powinny dziwić, ale przy dominujących podziałach Polaków w małych ojczyznach i tej jednej wspólnej, może warto zaryzykować twierdzenie, że przykład nie zawsze idzie z góry, a na przykładzie pikniku w Stanisławkach postawić hipotezę, że jest całkowicie odwrotnie.
Tekst i fot. (B. Walas)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie