Reklama

„Mamcia, córuś i starszaki”

Gazeta CWA
30/08/2019 12:46

To tylko niektóre z humorystycznych określeń dziennych pensjonariuszy Środowiskowego Domu Samopomocy we Wroniu.

Właściciel budynku, w którym gościliśmy 22 sierpnia, był pomysłodawcą utworzenia domu zapewniającego oparcie społeczne seniorom. Neurolog Izabela Zacharska-Quaium praktykująca w Golubiu-Dobrzyniu po uzgodnieniach z gminą Ryńsk i pod egidą Stowarzyszenia Szansa na Zdrowie doprowadziła w 2015 r. do rozpoczęcia działalności placówki, którą chwalą nie tylko bezpośrednio zainteresowani.

Seniorki, chętne do rozmowy, najpierw zbiorowo, a później po kolei informują: – Zajęcia zaczynają się o 8.00 gimnastyką poranną. Po niej jest wymyślne śniadanie, np., dzisiaj była sałatka jarzynowa ze świeżą bułką – mówi Bożena Wawrzon, „diabeł wcielony”, jak sama siebie określa.

Inne panie obecne przy rozmowie gorliwie zaprzeczają i twierdzą, że bardziej do pani Bożeny pasuje określenie duszy towarzystwa, albo dobrego ducha tego domu. Dopuszczona do głosu Bożena Wawrzon kontynuuje.

– Po śniadaniu zaczynają się zajęcia warsztatowe: krawieckie, artystyczno-plastyczne, rękodzielnictwa, kulinarne, a nawet ćwiczenia wspomagające pamięć i komputerowe. Nie wolno zapomnieć, że w ramach gimnastyki są też zajęcia z tańca i to towarzyskiego. Około godziny 11.00 jest czas na kawę i herbatę, obowiązkowo z ciastkami. Później korzystamy z zabiegów rehabilitacyjnych typu: laser, krioterapia, pole magnetyczne, naświetlanie lampami lub masaż zgodnie z zaleceniami lekarza. Wiemy, że na takie zabiegi inni długo czekają, a my mamy je dostępne na co dzień, za co jesteśmy wdzięczni. Nasz kierownik Marcin Chrzanowski bardzo o nas dba, jest jakby członkiem rodziny, naszym „tatą”. Bardzo odpowiedzialny i empatyczny człowiek – mówi Bożena Wawrzon.

Kolejna z pań przy stoliku, Henryka Wiśniewska dodaje, że dochrapała się ksywki „mamcia”, a jej „córusią” stała się Dorota Dykalska, która będzie kandydatką w najbliższych wyborach na przewodniczącego Rady Domu. Dorota Dykalska, śmiejąc się, twierdzi że potrzebna do tego jest jej zgoda, a to się zobaczy we właściwym czasie.

Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przy stole pojawia się Adam Kalinowski, obecny przewodniczący Rady Domu. Pytany o komentarz – krótko kwituje, że obecne panie już wszystko powiedziały i nie ma czego dodawać.

Całe towarzystwo przy stoliku zgodnie twierdzi, że personel jest bardzo dobry, a w domu panuje doskonała atmosfera bez żadnych konfliktów, a wręcz przeciwnie – pełna sympatii i wzajemnego wsparcia. Młodsi pomagają starszym, tzw. „starszakom”, którzy różnią się tylko wcześniejszym „peselem”, czy metryką, ale nie znaczy to, że są ogólnie starsi. Wiek zależy od samopoczucia i dobrego humoru, a nie jakichś wpisów w dowodzie.

W dalszym ciągu naszej rozmowy pałeczkę przejmuje Dorota Dykalska. – Wszyscy w tym domu potrafimy się dogadać. Mamy rozpisane dyżury w kuchni, pomagając przy przygotowaniu posiłków, jak też sami utrzymujemy porządek w naszym domu, bo tak go traktujemy. Pracując w grupie, lepiej się wzajemnie poznajemy i mamy więcej satysfakcji z wykonanych zadań. Nasze dzieła plastyczne, artystyczne i rękodzielnicze sprzedajemy na kiermaszach. Za pieniądze ze sprzedaży kupujemy surowiec do dalszej pracy. I tak w kółko – podsumowuje pani Dorota.

Przed obiektem stoją na trawniku własnoręcznie wykonane drewniane dekoracje. Jeśli ktoś zmęczy się pracą, a ma ochotę na aktywny wypoczynek, to korzysta z ogólnie dostępnej siłowni, w której oprócz sportowych przyrządów jest stoi stół z piłkarzykami, a na ścianie wisi tarcza do rzutek.

– To nie wszystkie nasze atrakcje – uzupełnia Bożena Wawrzon. – Z różnych okazji odwiedzają nas przedszkolaki i uczniowie, przedstawiając swoje programy artystyczne. Występował też muzyczny zespół ze Lwowa. Poza tym co miesiąc świętujemy urodziny jubilatów, koniecznie z pysznym tortem i prezentami. Bywają też dni otwarte dla rodzin i ewentualnych nowych pensjonariuszy.

Właśnie córka jednej seniorki, korzystającej z pobytu w domu we Wroniu, Jolanta Lewalska zwraca uwagę na fakt, że całe rodziny podopiecznych tej instytucji na tym korzystają. Matka ma kontakt z rówieśnikami, rozwija swoje zainteresowania, ma fachową opiekę i poczucie, że w jej życiu dzieje się coś istotnego. Rodzina zauważa lepsze samopoczucie i ogólne nastawienie do życia. – Teraz trudno sobie nawet wyobrazić, że cały czas miałaby spędzać w domu rodzinnym – dodaje pani Jola.

Po obiedzie około 13.30 przygotowanym przez naszą kucharkę przygotowujemy się do powrotu do domu rodzinnego. Lubimy tu przyjeżdżać i spędzać czas wśród ludzi. – Chyba dzięki temu nie czujemy się samotni – jeszcze raz zabiera głos Bożena Wawrzon.

Rzeczywiście – radość, spontaniczna wesołość, sytuacyjny humor i wszechobecna energia nie mają sobie równych w żadnym innym środowisku. Nikt nie patrzy w ekran komórki, czy tabletu, wszyscy wzajemnie się słuchają, dyskutują, uzupełniają w wypowiedziach. Tylko pozazdrościć.

Na zakończenie należy dodać, że uczestnicy dziennego pobytu w Środowiskowym Domu Samopomocy we Wroniu nie ponoszą żadnych kosztów z tego tytułu. Nawet transport mają za darmo, nie wspominając o zabiegach rehabilitacyjnych, zajęciach terapeutycznych, czy warsztatowych z instruktorami.

Zastępca kierownika placówki Lucyna Łukasik zapytana o źródła finansowania projektu wskazuje na Urząd Wojewódzki. Dodaje też, że pensjonariuszami są też mieszkańcy ościennych gmin. Placówka przystosowana jest dla 60 osób, dlatego też utworzono listę oczekujących na miejsce.

Tekst i fot. (B. Walas)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wabrzezno-cwa.pl




Reklama
Wróć do